Magda, Twoja zmiana zawodowa kojarzy mi się z marzeniem wielu – „ rzucam wszystko i wyjeżdżam  w Bieszczady”. Zamieniłaś ciepłą, bezpieczną etatową pracę, na własny biznes oparty o kontakt z naturą. Jak to się stało, że poszłaś ten krok dalej niż większość ludzi  i od marzeń przeszłaś do realizacji?

 

Zawsze traktowałam etatową pracę w mieście jako środek do osiągnięcia celu tzn. przeniesienia się na wieś i życia wśród zwierząt i natury. Jestem absolwentką Wydziału Nauk o Zwierzętach na SGGW i mimo, że urodziłam się w Warszawie i większą cześć życia spędziłam w mieście to zawsze czułam, że to nie jest moje miejsce. Oczywiście to nigdy nie jest taka prosta decyzja,  zwłaszcza jak się ma rodzinę ale wspólnie z mężem czuliśmy, że chcemy takiej zmiany. Zmiana ta tez niebyła aż tak drastyczna, gdyż nie przenieśliśmy się w Bieszczady, tylko do wsi oddalonej od Warszawy zaledwie 45 km. Jest to miejsce magiczne, otoczone lasami i łąkami, czas tu troszeczkę stanął w miejscu ale wystarczy niecała godzina by wrócić do cywilizacji.

 

 

Co było punktem przełomowym?

 

Przygotowywaliśmy się do tego długo i etapowo. Zaczęło się od kupna ziemi później krok po korku na przełomie 15 lat realizowaliśmy swój cel. Były oczywiście różne wątpliwości, zawirowania, problemy ale ostatecznie przenieśliśmy się do Zuzanowa. Na początku mój mąż dojeżdżał do pracy w mieście a ja zajmowałam się domem i dziećmi.  W tamtym czasie byłam na urlopie macierzyńskim po urodzeniu córeczki. Nie bardzo wyobrażaliśmy sobie sytuację, w której oboje pracujemy w Warszawie zwłaszcza, że pojawiły się już u nas zwierzęta i pracy było sporo. Postanowiłam, że zorganizuję sobie zajęcie na miejscu ale niebyło to oczywiście  takie łatwe. Nie miałam środków na jakieś spektakularne przedsięwzięcie. Nie bardzo wiedziałam co tak naprawdę powinnam stworzyć i wtedy zupełnie przypadkiem mój teść przywiózł mi gazetę z artykułem o alpakach. Przeczytałam go bez większego przekonania ale z czasem coraz częściej myślałam o tych przedziwnych stworach. Mój tata natomiast cały czas wspominał mi o lokalnych grupach działania, które na obszarach wiejskich wspieraj rozwój nowych inicjatyw. Dzięki jego podpowiedzi trafiłam na  Lokalną Grupę Działania Natura i Kultura zrzeszającą kilka gmin w tym moją Gminę Sobienie-Jeziory.

 

 

W podjęciu decyzji o przejściu z etatu na własną działalność często problem stanowią pieniądze. Starałaś się o dofinansowanie, czy zaczęłaś metodą małych kroków ?

 

Tak jak wspomniałam znalazłam stronę Lokalnej Grupy Natura i Kultura na której był  ogłoszony  nabór wniosków o udzielenie wsparcia w ramach poddziałania 19.2 „Wsparcie na wdrażanie operacji w ramach strategii rozwoju lokalnego kierowanego przez społeczność” z wyłączeniem projektów grantowych oraz operacji w zakresie podejmowania działalności gospodarczej objętego Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2014–2020.

Przygotowanie wszystkich dokumentów i biznesplanu nie było łatwe ale postanowiłam spróbować.

Starałam się o dofinansowanie a jednocześnie powoli przygotowywaliśmy infrastrukturę, kupowaliśmy zwierzęta, robiliśmy kursy, szkoliliśmy się zwłaszcza w kwestiach dotyczących alpak. Za pierwszym razem „Przystanek Zuzanów” nie otrzymała wsparcia. Moje przedsięwzięcie znalazło się na liście rezerwowej i szanse na otrzymanie dofinansowania były znikome. Szczerze mówiąc strasznie mnie to załamało ale postanowiłam, że nie będę się poddawać i nie zrezygnuję z marzeń. Kiedy pojawił się kolejny nabór, byłam już troszkę bardziej doświadczona i razem z mężem przygotowaliśmy dokumenty jeszcze raz i tym razem się udało. Mimo szalejącej pandemii i wszelkich trudności związanych z nową covidową rzeczywistością udało  się otrzymać dofinansowanie i stworzyć „Przystanek Zuzanów”

Ale stworzenie własnej firmy zwłaszcza o takim profilu jak moja wymaga ciągłych nakładów finansowych i bardzo dużo pracy. Dofinansowanie bardzo mi pomogło ale jak sama nazwa wskazuje jest to tylko dofinansowanie. Same koszty utrzymania zwierząt są wysokie a początkujący biznes nie przynosi dużych dochodów. To jest trudny okres dla każdego przedsiębiorcy.

 

 

 

Jakie widzisz plusy bycia na swoim?

 

Mam taką osobowość, że to jest chyba jedyna forma zatrudnienia, która mi w pełni odpowiada. Tak jak wspominałam własny biznes wymaga mnóstwo pracy, to nie jest 8 h dziennie ale z drugiej strony daje ogromną satysfakcję. Sama decyduję jak pracuję. Mogę regulować swój czas według własnych potrzeb dzięki czemu, również łatwiej mi zadbać o dzieci i rodzinę. Taka praca pozwala mi na dużą aktywność, którą ja bardzo lubię, nie jest monotonna a przy okazji pracy realizuje swoje pasje.

 

 

 

Często słyszę od kobiet zrobiłabym to czy tamto ale wiesz małe dzieci, przedszkole, szkoła …. może kiedy dorosną ? Jak Twoja rodzina podeszła do pomysłu na „Przystanek Zuzanów”, wspierali Cię czy wybijali z głowy?

 

Ja i mąż byliśmy jednomyślni w kwestii wszystkich zmian życiowych, na które się zdecydowaliśmy. Rodzice początkowo byli przerażeni naszym pomysłem „wielkiej ucieczki na wieś” ale z czasem zrozumieli, że wszystko co robimy jest zaplanowane i przemyślane a tworzenie „Przystanku Zuzanów” bardzo wspierali i dodawali otuchy w chwilach zwątpienia. Największego wsparcia udzielił mi mąż, który ostatecznie również porzucił pracę na etacie i przeszedł na swoją działalność. Z jednej strony dzięki tej decyzji wspierał mój projekt z drugiej wiadomo sytuacja finansowa nie była taka stabilna ale nie żałujemy .

 

 

Czy fakt, że jesteś mamą pomógł Ci w podjęciu decyzji o takim sposobie na zarabianie pieniędzy czy wręcz przeciwnie?

 

Tak naprawdę to myśl o dzieciach i o tym, żeby zapewnić im jak najlepszą opiekę dodatkowo motywowały mnie by rozpocząć własną działalność.

Kiedy pracowaliśmy na etatach mój syn siedział w przedszkolu od godzimy 8 do 16-17, dzisiaj dzieci o godzinie 14 są już w domu i siadamy do wspólnego obiadu. Rodzaj mojej działalności pozwala im uczestniczyć ze mną w mojej pracy. Jestem zawsze na miejscu, więc mają mnie zawsze po ręką  gdy jestem potrzebna .

Samą przeprowadzkę na wieś traktuje jak coś pozytywnego co zrobiliśmy dla dzieci.

 

 

Czy masz dni kiedy, żałujesz decyzji, którą podjęłaś np. w taki dzień jak dzisiaj mamy – 10 st C czy wstając rano nie myślisz a mogłam sobie spokojnie pracować za biureczkiem z gorącą kawą ?

 

Nie, chyba nie tylko nie chciałabym już wróci za biurko ale wręcz nie dałabym rady. Szczerze mówiąc to zimą śpię do 7 a na etacie w mieście  już o 7 musiałam siedzieć za tym biureczkiem :D. Na pewno życie na wsi nie jest dla każdego, jest to zupełnie inne życie niż w mieście, inni są ludzie, inne problemy dnia codziennego, nie ma pewnych wygód, które oferuje miasto ale z drugiej strony jest przestrzeń, cisza i spokój. Moja praca to z jednej strony organizowanie zajęć dla moich klientów a z drugiej opieka nad zwierzętami, organizowanie zapasów paszy, wizyt kowala, weterynarza. Jest to spore wyzwanie ale ja naprawdę to lubię. Bywają trudne momenty ale radość i satysfakcja jest nieporównywalna do tego co robiła w mojej poprzedniej pracy.

 

 

To co tak najbardziej lubisz w swojej pracy?

 

Jest mnóstwo rzeczy, które uwielbiam w swojej pracy. Począwszy od poranków, które w Zuzanowie są wyjątkowo piękne, do tego wszystkie zwierzęta witają nas radośnie czekając na śniadanie. Bardzo lubię spotkania z naszymi gośćmi, lubię obserwować emocje jakie wywołuje kontakt ze zwierzętami, radość dzieci. Przyjeżdżają do nas niesamowici ludzie, którzy dają mi ogromną motywację do działania i chęć rozwijania „Przystanku”. Tu nie mam monotonności, każdy dzień przynosi coś innego. Lubię również pracę ze zwierzętami, proces przygotowywania ich do spotkań z ludźmi. Cieszę się że mogę uczyć wrażliwości i szacunku dla tych wspaniałych stworzeń.

 

 

Gdybyś miała udzielić  rady kobietom, które nie realizują się w swojej pracy a boją się zmiany to co byś powiedziała?

 

Życie jest darem i moim zdaniem trzeba je przeżyć jak najlepiej. Kiedy, robimy coś wbrew sobie to nie tylko wyrządzamy sobie krzywdę ale wpływamy negatywnie na swoich bliskich. Jeśli czegoś nie lubimy to nie wkładamy w to serca i nie robimy tego dobrze. To z kolei powoduje, narastające frustracje, które odbijają się na naszym zdrowiu, relacjach z bliskimi, współpracownikami. Żyjemy w czasach, które oferują nam wiele rozwiązań i udogodnień. Mamy wiele możliwości na realizowanie się w życiu zawodowym. Świat należy do odważnych i jeśli naprawdę czegoś chcemy warto do tego dążyć nawet gdy zajmuje to wiele lat, czy powoduje chwilowe pogorszenie sytuacji finansowej. Naprawdę warto powalczyć o to by być szczęśliwym.

 

 

Zgadzam się, widać, po Tobie, że jesteś szczęśliwa i ,że wysiłek zwraca się w postaci ogromnej satysfakcji z osiągniętego celu.

Jeśli nasz czytelnik, chciałby odwiedzić „ Przystanek Zuzanów” czego może się spodziewać?

 

Na pewno dobrej zabawy w towarzystwie naszych zwierząt w pięknym miejscu jakim jest wieś Zuzanów.

Oferujemy spotkania z naszymi zwierzętami w trakcie, których można karmić, głaskać, przytulać i przebywać z alpakami, kózkami miniaturowymi, kucykami i końmi. Można się również dowiedzieć wielu ciekawostek o naszych podopiecznych. Najmłodszym oferujemy przejażdżki na kucykach.  Dla osób aktywnych mamy w ofercie spacer z alpakami. Organizujemy warsztaty rękodzielnicze na których, staramy się łączyć miłość do zwierząt z pracą twórczą i rozwijaniem wyobraźni u najmłodszych.  W naszym ośrodku prowadzimy indywidualną alpakoterapię. Realizujemy również rodzinne sesje zdjęciowe ze zwierzętami. Organizujemy niezapomniane przyjęcia urodzinowe dla najmłodszych.

Staramy się by każdy czuł się u nas dobrze i wychodził od nas naładowany pozytywną energią.

 

 

Bardzo Ci dziękuję za rozmowę i życzę wielu wspaniałych chwil w „Przystanku Zuzanów”.

 

https://przystanekzuzanow.pl/

 

Historia Magdy o zamianie pracy z dokumentami, na pracę z przyrodą i drugim człowiekiem. 

Coach kariery Warszawa

Wykreowane przez  Kobieca Energia w Biznesie